Dzisiaj jest taki dzień,że myśli błądzą,a głowa jest przepełniona samymi negatywnymi przemyśleniami !
w ogóle całą mnie !
Nie mieliśmy dużych wymagań..nie chcieliśmy,żeby Nasz syn był prawnikiem albo lekarzem,ale po prostu żeby był zwykłym szczęśliwym dzieckiem, które pójdzie do przedszkola, chcieliśmy robić mu super urodziny dla niego i kolegów, która pogra z tatą w piłkę,czy takim, które tak po prostu wyjdzie z Nami chętnie na spacer.
A tu.....
Nic....
Wielkie Nic....
Przedszkole, koledzy, gra w piłkę - to tylko niedoścignione pragnienia, które do dziś są czymś niewyobrażalnie ciężkim do zrobienia.
On nie ma normalnego dzieciństwa , które tak bardzo chcieliśmy mu dać..
Chcieliśmy "zainwestować" w synka cały swój czas i całą swoją energię,by kiedyś mógł powiedzieć,że daliśmy mu wszytko czego tak naprawdę potrzebował.
Jeszcze bardziej to boli,bo Igorek był planowanym dzieckiem...tak bardzo wyczekiwanym...dzieckiem z miłości...
połączeniem dwojga tak odmiennych i kochających się ludzi..
Nosiłam go pod sercem 8 miesięcy,a teraz na zwykłe przytulenie muszę czekać,aż mój syn udostępni mi kawałek swojej przestrzeni bym mogła wedrzeć się na kilka sekund, by objąć go i przycisnąć do swojego serduszka...
Inne czułości to dla Nas marzenia...
to jak chęć przepłynięcia Oceanu Spokojnego nie umiejąc pływać...
Czekam....
Może kiedyś choć przez chwilkę będzie mi dane być prawdziwą mamą...
mamą do której syn będzie mówił, przytulał się, a czasami nawet coś odpyskuje..
Teraz nie mogę być idealną mamą....,a my nie możemy być taką zwykłą rodziną, która razem przeżywa każdy dzień i która razem robi masę ciekawych rzeczy..
Dziękuje mężowi,że się nie wystraszył,że trwa z nami w tym problematycznym świecie..,że mimo, iż synowi daleko do ideału, kocha go i go nie odrzucił w pogodni za marzeniami grania w piłkę czy wędkowania z synkiem..,że nauczył się cieszyć z tego co ma,choć wiem,że czasami zżera go od środa...a najbardziej dziękuje mu za to,że nigdy nie usłyszałam od niego,że to moja wina,że Igor jest chory i ,że to ja urodziłam mu chorego syna...
Mam nadzieję,że życie i syn kiedyś mu to wynagrodzi :) ,że jeszcze nie jedną rybę razem wyciągną i nie raz będą takim zwykłym tatą i synem ! ♥
Dziękuje moich wspaniałym rodzicom,że to dzięki nim mam czas na oddech, no robienie czegoś więcej niż sprzątanie, gotowanie, jeżdżenie na terapię i rehabilitowanie syna...,że dają mi chwilę czasu,abym nie zapominała o sobie i o tym,że w tym wszystkim też jestem choć trochę ważna..
,że angażują się w Igorka i poświęcają mu swój czas i swoją energię...,że mimo, iż jest chory nie odwrócili się od niego,a wręcz przeciwnie pomagają Nam przywrócić go światu !
Jesteście przykładem ludzi, którzy dają czasami nawet więcej niż posiadają i którzy kochają mojego synka tak samo jak w dzień kiedy pojawił się na świecie i mimo choroby nie przestaliście go kochać.
Oby życie jakoś to Wam wynagrodziło ♥
A ja.....
Kocham synka najmocniej jak potrafię....
Moja egzystencja jest zależna od niego...
I on niestety jest zależny ode mnie..
Ale liczę bardzo na taki dzień,że nie będziemy od siebie zależni..
,że staniemy się po prostu zwykłą kochającą się rodziną...
Nie idealną, dalej trochę dziwną,ale jednak szczęśliwą rodziną !